Ya'an nie jest szczególnie znane, zwłaszcza wśród zagranicznych przyjezdnych.
Wiele osób na wizytę w Syczuanie wybiera o wiele większe Chengdu. Ale dla mnie Ya'an (雅安) to zarówno cel podróży, jak i brama wjazdowa do terenów tybetańskich dalej na zachód.
Nie dla mnie pierwszej, bo miasto to od wieków funkcjonowało jako punkt startowy Szlaku Herbaciono-Konnego. Właśnie szczególnie chodziło mi o tutejszą herbatę. Chciałam zobaczyć, gdzie rozpoczęła się historia tego napoju.
Ale oprócz herbaty znalazłam jeszcze wiele innych atrakcji, i po tygodniu spędzonym w Ya'an mogę swierdzić, że te 7 dni, to zdecydowanie za krótko.
Ya'an ma naprawdę wiele do zaoferowania.
Położenie
Z racji swojego położenia, Ya'an obfituje w różnego rodzaju skarby.
Prefektura leży w zachodnim Syczuanie, u podnóży gór i na skraju Kotliny Syczuańskiej. Lokalizacja miała kluczowe znaczenie dla rozwoju Ya'an.
Obecność różnych mniejszości narodowych, sprawia, że jest to miasto o bogatej historii i kulturze.
Za to warunki naturalne sprawiają, że jest to idealne miejsce dla uprawy herbaty, a bujne lasy bambusowe są prawdziwym rajem dla pand.
To co jednak sprzyja roślinności - obfitość wody, sprawiło, że Ya'an znane jest w Chinach jako Miasto Deszczu (雨城). Pada tu średnio 213 dni w roku.
Myślę, że tytuł jest zasłużony.
Jeśli wolicie format video, zapraszam na nagranie z podróży po Ya'an:
3 skarby Ya'an
W Chinach Ya'an znane jest z 3 'elegancji': 雅雨 - elegancki deszcz, 雅鱼 - elegancka ryba, 雅女 - eleganckie kobiety.
Choć ja uważam, że tych skarbów czy też elegancji jest więcej, wytypowałabym:
Syczuańskie jedzenie
Kuchnia syczuańska kojarzy się głównie z bardzo ostrymi potrawami.
Ale z Syczuanu wywodzi się wiele słynnych potraw, które niekoniecznie są ostre. Niektóre z tych potraw, znane są nie tylko w Chinach, ale można je zamówić w azjatyckich barach i restauracjach na całym świecie.
Na pewno słyszeliście o gongbaojiding - kurczaku kongpao.
W Ya'an kuchnia nie jest na pewno tak ostra, jak w stolicy prowincji - Chengdu. W stolicy króluje hot pot, który wypali ci wnętrzności... Za to kuchnia w Ya'an bardzo mi odpowiada, ta różnorodność, te złożone smaki, świeże składniki, zapachy! Aj! Szczypta ostrości, ale taka, która pozwala na przebicie się również innych smaków.
I nieważne, że niektóre restauracje nie przeszłyby kontroli Sanepidu, a Magda Gessler dostałaby palpitacji nawet po ich generalnym wysprzątaniu i remoncie. W takich jedzenie jest często najlepsze!
Spójrzcie tylko na te kolory.
Pandy wielkie
Najpopularniejszą atrakcją w rejonie są pandy wielkie.
Całe miasto zwariowane jest na punkcie tych niedźwiedzi, bo to właśnie w tym rejonie zaobserwowano je po raz pierwszy. Świat (zachodni) dowiedział się o istnieniu pand tylko ok. 150 lat temu, w 1869 roku za sprawą francuskiego misjonarza (Armand'a David'a), podróżującego po Chinach.
Pando-mania rozpoczęła się na świecie niedługo potem i trwa do dziś.
W Ya'an panda przypomni nam o segregacji śmieci i o bezpiecznym przejściu przez ulicę. Możemy usiąść na ławce w kształcie pandy, lub złapać autobus na pandzim przystanku. Możemy popijać pandzi jogurt i oczywiście pandzim zwyczajem zjeść potrawę z bambusa.
Pandy wielkie żyją dziko w tutejszych lasach bambusowych, ale jeśli będziemy mieli okazję je zobaczyć, to raczej nie na wolności a w Bazie Pand Wielkich Bifengxia (碧峰峡熊猫基地).
Bifengxia to ustanowiony w 2003 roku duży rezerwat, gdzie prowadzone są badania nad pandą wielką. Specjalistyczny ośrodek zajmuje się hodowlą i ochroną pand. Prowadzone są tu też programy edukacyjne, które pozwalają poznać te zwierzęta lepiej.
Na ten moment Bifengxia to jeden z większych ośrodków tego typu na świecie, jest tu ponad 60 pand. W tym niektóre słynne pandy, jak np. Ao Yun (奥运), urodzony w dzień otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w 2008 (stąd jego imię - Olimpiada/Olimpijczyk), i pandy które wróciły do Chin z zagranicy, jak np. Taishan, który urodził się w Stanach Zjednoczonych.
Niektórzy zwiedzający bazę przyjeżdżają tu dla konkretnych pand. Znają ich zwyczaje i od rana pędzą już do konkretnej zagrody. Choć szczerze mówiąc, nie wiem jak można odróżnić te wszystkie pandy od siebie :)
Baza pandy wielkiej jest częścią większego parku krajobrazowego Bifengxia, który obfituje w piękne widoki, bujną roślinność, szumiące strumienie i wodospady.
Jest to idealne miejsce na piesze wędrówki i relaks.
Można powiedzieć, że Bifengxia to nie koniec pandzich atrakcji w Ya'an, Przedsiębiorcza żyłka skłoniła jednego mieszkańca regionu do połączenia 2 skarbów Ya'an, które w rezultacie dały mu sławę i niemałą fortunę.
Chodzi o tzw. Panda (poop) tea, jest to prawdziwa herbaciana ciekawostka.
Kolebka uprawy herbaty
W świecie herbaty historyczne fakty i mity często mieszają się ze sobą.
Ale przynajmniej jak na ten moment zarówno pewne przekazy historyczne jak i lokalne legendy, wskazują Syczuan jako kolebkę uprawy herbacianych krzewów.
Według legendy mnich Wu Lizhen, ponad 2000 lat temu jako pierwszy człowiek w historii posadził tu krzewy herbaty. Uprawa herbaty rozprzestrzeniła się, a sława i jakość herbaty z Mengding sprawiła, że od czasów dynastii Tang, i przez następne 1300 lat herbata ta była herbatą cesarską, czyli taką produkowaną na potrzeby cesarskiego dworu.
Na stokach gór do dziś możemy podziwiać plantacje herbaty. Wysoko w górze znajduje się również Herbaciany Ogród Cesarski (皇茶园), z siedmioma krzewami mającymi symbolizować 7 krzewów posadzonych przed wiekami przez Wu Lizhen.
Na górze Meng znajdziemy również Świątynię Tiangai (天盖寺), postawioną w dynastii Han i odnowioną w dynastiach Song i Ming. Główny budynek świątynii jest dziś dedykowany mnichowi Wu Lizhen, uważanego, za herbaciane bóstwo.
Mnie jednak najbardziej zachwyciły miłorzęby dwuklapowe, otaczające teren świątynny. Wszystkie 12 drzew ma ponad 2000 lat! Niesamowite.
Ya'an słynie z wyjątkowej żółtej herbaty 蒙顶黄芽 oraz tzw. Słodkiej Rosy, delikatnej zielonej herbaty 蒙顶甘露. Najlepiej popijać je lokalnym zwyczajem, w parku, nad rzeką, czy w herbaciarni grając przy tym w madżonga lub karty z przyjaciółmi.
Tak przynajmniej robią to lokalsi, grandpa style!
W Ya'an produkowana jest jeszcze jedna bardzo znana herbata, o której można powiedzieć, że przez wieki kształtowała historię regionu.
Chodzi o tzw. herbatę ciemną 黑茶.
Szlak Herbaciano-Konny
Szlak Herbaciano-Konny, czyli 茶马古道 to sieć dróg, ścieżek łączących prowincje produkujące herbatę, z obszarami, które tą herbatę kupowały (kupują), między innymi w zamian za konie.
Niekiedy szlaki te nazywane są również Południowym Szlakiem Jedwabnym.
W Chinach wiele prowincji produkuje herbatę, dlatego jest kilka głównych tras Szlaku Herbaciano-Konnego. Jedna z nich to odnoga Sichuan-Tybet, rozpoczynająca się w Ya'an.
I choć teraz jest tu wygodna asfaltowa droga numer 318, kiedyś ścieżki te przemierzane były piechotą. A herbata z Ya'an niesiona była na plecach tragarzy i jaków z Sichuanu do Tybetu a nawet dalej, do Nepalu i Indii.
Nawet dziś wielu Tybetańczyków pije jedynie herbatę z Ya'an (nadal często sprzedawaną w formie cegiełek), uważając ją za produkt absolutnie podstawowy w ich codzennej diecie.
W Ya'an możemy zwiedzić zwrówno fabrykę produkującą ciemną herbatę, jak i Muzeum poświęcone Drodze Herbaciano-Konnej.
Wielką fanką deszczu nie jestem, ale chętnie spędziłabym w Ya'an więcej czasu, trochę lepiej poznała ten herbaciany raj.
Ale komu w drogę, temu czas, podobnie jak przed wiekami handlarze herbaty (choć już wygodną autostradą), pojechaliśmy do Tybetu.
Przydały ci się informacje zawarte w artykule? Chcesz wspomóc mojego bloga? Możesz to zrobić stawiając mi kawę.