Czujesz się niewolnikiem własnego telefonu?
To uczucie towarzyszy wielu z nas, mimo że czasem nie chcemy się do tego przyznać. A czasem rzeczywiście nie zdajemy sobie sprawy, że telefon, media społecznościowe i nowe technologie kontrolują lwią część naszego życia.
Są jednak sposoby na odzyskanie autonomii.
Autor Cal Newport w swojej książce "Digital Minimalism" ("Cyfrowy minimalizm"), prezentuje ponadczasową i uniwersalną metodę, którą możemy zastosować, aby poprawić nasz związek z nowoczesnymi technologiami.
Każdy może z tej metody skorzystać.
Fonoholizm - czyli komu przyda się książka "Cyfrowy Minimalizm"?
Inne czasy, inne problemy.
Jeśli na nudę reagujesz automatycznym sięgnięciem po telefon. Ciężko ci się skupić na trudnych i wymagających głębszego przemyślenia sprawach. Wydaje ci się, że nie masz na nic czasu, a jednocześnie nie przybliżasz się do szczęśliwego i spełnionego życia, cierpisz na tzw. fonoholizm, czyli uzależnienie od telefonu...
Wypróbuj cyfrowy minimalizm.
O książce 'Cyfrowy Minimalizm' Cal Newport
Ja tak podsumowałabym książkę Newport'a: Zostań cyfrowym Amiszem.
Jeśli myślicie, że przesadziłam z tymi Amiszami, to wiedzcie, że Amisze wcale nie odrzucają wszystkich nowoczesnych technologii. Ja sama nie miałam o tym wcześniej pojęcia. Myślałam, że to społeczność religijna, która na stałe utknęła w XIX wieku.
Ale, ku mojemu zaskoczeniu, jak pisze Newport, Amisze to grupa, która korzysta z wielu nawet zupełnie nowoczesnych technologii, ale w sposób o wiele bardziej przemyślany.
I to właśnie jest lekcja, którą możemy przyjąć od Amiszów - intencjonalność i użyteczność, to kryteria, które powinny kierować naszymi decyzjami czy i jak korzystać z danej technologii. Amisze po prostu podchodzą do nowości z (czasami uzasadnioną), podejrzliwością.
Podobnego podejścia wymaga od nas minimalizm.
Życia zgodnego z naszymi wartościami, a nie pod dyktaturą mediów społecznościowych, 'łapek w górę' i ciągłego FOMO (fear of missing out). Ty masz kontrolować technologie na swój użytek, nie odwrotnie.
Czego natomiast minimalizm od nas nie wymaga (a co czasami się tej filozofii zarzuca)? Nie wymaga odrzucenia technologii i powrotu do ery kamienia łupanego.
Dlaczego cyfrowy minimalizm?
Minimalizm niektórym wydaje się być filozofią, która więcej odbiera niż daje. Zmusza do rezygnacji z przedmiotów, rozrywek, technologii...
Nie jest tak.
W minimalizmie chodzi o autonomię podejmowanych decyzji. Minimaliści rozstają się z tym co zbędne z radością i wewnętrzną satysfakcją, że podjeli taką decyzję samodzielnie. Wszystko co wprowadzają do swojego życia, wprowadzają w sposób przemyślany i na własnych zasadach.
Zamiast skupiać się na niejasnych, rozmytych zaletach, które tracą, minimaliści skupiają się na konkretnych zyskach. Dokonują ciągłej wewnętrznej kalkulacji.
Myślę, że minimalizm to nurt wysoce uniwersalny, bo każdy buduje go w oparciu o własny system wartości. Minimalizm może przyjąć więc różne formy, niekoniecznie ascetyczne.
Cyfrowy minimalizm krok po kroku
Jak proponuje Newport (który sam nie posiada i nigdy nie posiadał żadnych kont na portalach społecznościowych, wow!), najpierw zaczynamy od 30 dniowego okresu, w którym rezygnujemy z opcjonalnych technologii. Pa, pa Facebook!
Posłużmy się przykładami: korzystanie z email w pracy jest koniecznie, ale jeśli nie wymaga tego twoja praca, nie korzystaj z np. Messenger'a.
Sprawdzasz bezwiednie lajki pod zdjęciami na Instagram'ie czy kilka ulubionych blogów i wpadasz w ciąg? 2 godziny później okazuje się, że nie udało ci się zrobić nic produktywnego - stop, rezygnujesz z tych bezwolnych sposobów zapełniania czasu.
Jeśli chodzi o moje 30 dni bez opcjonalnych technologii, to zaczęłam od wykasowania większości zbędnych aplikacji z mojego telefonu. Pożegnałam się z Facebook'iem, Messenger'em, Instagram'em, Twitter'em, niektórymi usługami Google, ograniczyłam też do minimum przeglądanie Internetu na komputerze (w celach innych niż praca i rozwijanie wysokiej jakości zainteresowań, o czym za chwilę). Zablokowałam również powiadomienia z większości aplikacji.
Na początku nie było łatwo. Ciągle łapałam się na tym, że sięgam po telefon, po czym przypominam sobie, że
- nie znajdę na min nic specjalnie ciekawego,
- mam zapełnić sobie czas czymś bardziej produktywnym i treściwym.
I tak też się stało. Zaczęłam eksperymentować z nowymi zainteresowaniami i przypominać sobie o dawnych, które zostały zapchnięte na boczny tor. Przekopałam rodzicom cały ogród i zapisałam się wreszcie do lokalnej biblioteki. Zapisałam się (i chodzę!), również na basen, z czym zwlekałam nadzwyczaj długi czas.
Jeśli zrezygnujesz z korzystania z opcjonalnych technologii nagle okaże się, że masz całkiem sporo czasu. Jeśli jesteś jak przeciętny użytkownik Facebook'a, to dziennie spędzasz na nim średnio 58 minut (BroadbandSearch, 2020). Jeśli dodasz do tego inne opcjonalne usługi jak Netflix, YouTube, podcasty...okaże się, że masz ekstra nawet parę godzin dziennie!
Teraz pojawia się pytanie, co z tym czasem zrobić?
Newport proponuje kultywowanie wysokiej jakości relacji z innymi i wysokiej jakości zainteresowań (hobby), najlepiej takich, które nie wymagają patrzenia się w ekran.
To trochę jakby zmienić dietę fast foodową - klikanie like pod zdjęciem, bierną konsumpcję; na zdrowe, pełne witamin i minerałów, ale jednocześnie pyszne jedzenie - szczerą rozmowę z przyjacielem, czy interesujące hobby.
Jak podkreśla autor nasze mózgi potrzebują stymulacji i wyzwań. Wymagają złożoności, którą oferuje interakcja z drugą osobą twarzą w twarz, a której brak szybkim wiadomościom tekstowym czy komentarzom pod zdjęciem w social media.
Autor zaleca również refleksję. Jak zauważa, przyszło nam żyć w czasach, gdzie po raz pierwszy w historii możemy zapełnić każdą sekundę naszego życia czymś stworzonym przez innych. Jeśli nie chcemy, nie musimy być sam na sam z własnymi myślami. Ale nie możemy wciąż żyć w takim mentalnym hałasie i chaosie, musimy nauczyć się nabrać dystansu, a czasami zwyczajnie się ponudzić.
Co dalej?
Po upływie 30 dni może nie wszystko, ale dużo spraw stanie się jasne. Wyłonią się priorytety, wartości które cenimy, i te rzeczy bez których możemy żyć.
Na tej podstawie i już w sposób zamierzony, po miesiącu okresu poznawczego i cyfrowym detoksie, cyfrowym odgruzowywaniu, wprowadzamy wybrane technologie z powrotem do naszego życia.
Chciałabym jeszcze raz podkreślić, że nie chodzi o zupełne pozbycie się technologii, telefonu i mediów społecznościowych, tylko o świadomą relację z nimi i optymalizację.
Może się okazać, że 20 minut raz w tygodniu na Instagram'ie czy Tiktok'u wystarcza, żeby wyciągnąć z tych serwisów wszystko na czym nam zależy. Nie dajmy tym serwisom, tak łatwo skraść naszego czasu i uwagi! Bo jak pięknie i prosto ujęli to twórcy Light Phone'a Hollier i Tang, w ekonomii uwagi (attention economy) YOUR TIME = THEIR MONEY (twój czas = ich pieniądze).
A lepiej ten czas zainwestować w siebie, aby to równanie zamienić na YOUR TIME = YOUR BENEFIT (twój czas = twój zysk).
If we don’t plan what we will give our attention to, we risk having our time stolen by distraction. Cal Newport
Wyselekcjonujmy technologie, które mają dostęp do naszych ograniczonych zasobów w oparciu o osobiste wartości, i maksymalizację naszych zysków, a nie dlatego, że 'wszyscy korzystają z...to ja też muszę'.
Odkryjemy, że narzucenie tym technologiom naszych zasad daje dziwną satysfakcję. Mi na pewno taką dało.
Przydały ci się informacje zawarte w artykule? Chcesz wspomóc mojego bloga? Możesz to zrobić stawiając mi kawę.